Tak, wiem. Dawno nic tutaj nie było, a ja już jakiś czas zbieram się do ogarnięcia jakiegoś porządnego wpisu. Jednak nie nadszedł jeszcze ten czas.
Od wczoraj katuję jedną piosenkę, którą dziś się z Wami podzielę. Nawet jeśli nie lubicie rapu, to przesłuchajcie chociaż raz. Może spodoba Wam się bit? Albo refren wpadnie Wam w ucho? Wszystko jest możliwe. Dajcie Lavoholikom jedną szansę, bo warto.
Każdy kawałek związany z Ortegą Cartel ma zajebisty klimat. Pozdro dla chłopaków.
Macklemore leprzy.
Ortega Cartel to dla mnie kompletnie coś nie na miarę polskiego przemysłu muzycznego, nie lubię rapu (inaczej, nie słucham), ale Ortega Cartel to dla mnie jedyny zjadliwy kąsek w tym biznesie. Czy to właśnie nietuzinkowe podejście, czy po prostu wyjazd do Kanady wyszedł chłopakom na lepsze, nie wiem. Ale cholera – nawet zwykły kawałek zapowiadający koncert, sklecony na szybko – http://www.youtube.com/watch?v=zy_9ElRihGk&feature=related – ma klimat jak nie wiem.
I dzięki Baluk za cynk do Macklemore.
To przez to, że chłopaki mają swoje brzmienie – ich wszystkie kawałki brzmią, jakby były niedopracowane, jakby brakowało porządnego mix’u i mastera. Taka ‚brudna’ muzyka bez nawijania o biedzie i porażkach życiowych. Ortega zawsze pozytywnie!